27.5.12

Ręcznie Malowane Szyldy Na Ulicach Kigali


Na ulicach Kigali można często natknąć się na grupy kobiet ubranych w stroje uszyte z tradycyjnych afrykańskich materiałów, biegnące w popłochu z koszami owoców balansującymi na ich głowach. Skąd ten popłoch? Uciekają one przed policją. W Kigali nielegalne jest sprzedawanie wszelkich towarów na ulicy bez odpowiedniego pozwolenia. Policja (często ubrana po cywilnemu) tępi tę działalność z nieprzeciętnym zapałem, jak gdyby chodziło co najmniej o handlarzy narkotyków, a nie sprzedawców mango i marakuji. Mimo to, kobiety codziennie podejmują ryzyko bycia aresztowanymi i odbywają wielokilometrowy marsz ze swoich domów w pobliskich wioskach oraz biednych dzielnicach Kigali, z koszami owoców i warzyw na głowach, które to próbują sprzedać w mieście, aby zarobić parę groszy. Często odbywają tę podróż z niemowlęciem przywiązanym tradycyjną chustą do pleców.

Taka właśnie odwaga i determinacja, ten duch przedsiębiorczości fascynuje mnie oraz Dorotę od chwili naszego przyjazdu do Rwandy. Ludzie, zwłaszcza ci biedni, są odważni i pomysłowi. Małe biznesy, takie jak sklepiki, zakłady fryzjersko-kosmetyczne, bary, małe firmy przewozowe, mają swój własny indywidualny styl. Przejawia się on najczęściej właśnie w ręcznie malowanych szyldach. Sztuka ich malowania zaczyna jednak zanikać. Niestety rozwój cyfrowych metod druku w połączeniu z budową centrów handlowych w stylu zachodnim, włącznie z ochroną, sprawił, że małe rodzinne biznesy, będące duszą lokalnych społeczności, zostają zepchnięte na dalszy plan i często znikają, a kultura ręcznego malowania szyldów i reklam zanika razem z nimi.

Pomimo to, kiedykolwiek tylko trafiam na ciekawy szyld, staram się go sfotografować. Oczywiście lokalni mieszkańcy zazwyczaj śmieją się z mnie i przyglądają się mi z niedowierzaniem, ale tego można się spodziewać. Mam nadzieję, że kiedy wrócę do domu z Kigali, będę miał wystarczającą ilość ciekawych fotografii, aby zaprojektować książkę na temat ręcznie malowanych znaków (dochody z jej sprzedaży pójdą oczywiście na cele dobroczynne w Kigali). Tymczasem chciałem podzielić się z Wami niektórymi ze zrobionych przeze mnie do tej pory zdjęć (kliknijcie na którekolwiek ze zdjęć, aby rozpocząć pokaz slajdów):

































Zainspirowani duchem niezależnej lokalnej przedsiębiorczości wpadliśmy na kolejny pomysł, który pozwoli na polepszenie warunków życiowych chłopców w ośrodku. Nieopodal naszego domu znaleźliśmy rynek, gdzie lokalni rzemieślnicy wykonują szafki, skrzynki i różnego rodzaju pojemniki z kawałków starej blachy. Ponieważ każdy z chłopców ma już swoje łóżko, postanowiliśmy naprawić zepsute drewniane szafki znajdujące się przy sali sypialnianej na parterze oraz zakupić 52 nowe skrzynki wykonane z blachy na tym właśnie rynku (plus kłódki), które będą przeznaczone dla chłopców na pierwszym piętrze. Kiedy w zeszły weekend przygotowywaliśmy łóżka dla chłopców, zobaczyliśmy, że ich rzeczy znajdowały się głównie pod materacem lub pod łóżkiem (ciuchy, zeszyty, mydło, zabawki, itp.) i zdaliśmy sobie sprawę, jak ważna w życiu każdego z nas jest choćby odrobina własnej, prywatnej przestrzeni. Niestety nie możemy naszym chłopcom zaoferować osobnych pokoi, ale indywidualne skrzynki-schowki dadzą każdemu z nich prywatną przestrzeń, gdzie będą mogli przechowywać swoje rzeczy. Zamówimy też kilka dodatkowych skrzynek na przyszłość.

Chcielibyśmy jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy do tej pory wsparli nas finansowo. Przekazane pieniądze zostaną wykorzystane na finansowanie tego pomysłu. Jest to jednak dość kosztowne przedsięwzięcie, więc jeśli ktokolwiek chciałby nadal wesprzeć ten projekt finansowo, prosimy kliknąć na przycisk "Donate" (Podaruj) (oczywiście z wyjątkiem osób, które już tak wspaniałomyślnie nas wsparły!!!). Każda skrzynka-szafka wraz z kłódkami kosztuje około £7 lub $10 (ok. 35 zł), więc jeśli możesz sfinansować choćby jedną, będzie to ogromny dar dla jednego z chłopców w ośrodku.

No comments:

Post a Comment