6.6.12

Skoncentrowani na Życiu

Nastało nieuniknione. Spóźniliśmy sie z naszym cotygodniowym wpisem na blogu. Mamy jednak dobry powód. Po raz pierwszy od naszego przyjazdu do Rwandy opuściliśmy Kigali i wybraliśmy się na weekendową wycieczkę. Nasz znajomy, Paul Eggleston , który jest fotografem, przyleciał kilka dni temu z Wielkiej Brytanii, więc spakowaliśmy sprzęt fotograficzny i wyruszyliśmy do miasta Butare na południowym zachodzie kraju.


Znaleźliśmy się w pięknej części kraju, otoczeni soczystą zielenią i pięknymi krajobrazami, które przypomniały nam, dlaczego Rwanda nazywana jest często "krajem tysiąca wzgórz". Podczas podróży niestrudzenie machaliśmy i uśmiechaliśmy się do dzieci, które mijaliśmy po drodze, a które bardzo cieszyły się na widok grupy białych szaleńców. Celem naszej podróży było miejsce upamiętniające ludobójstwo w Murambi.


Angielska wersja Wikipedii tak pokrótce opisuje horror zdarzeń, które miały tu miejsce: "Kiedy zaczęto mordować, Tutsi mieszkający w tym regionie próbowali znaleźć schronienie w lokalnym kościele. Jednak biskup i burmistrz miasta zwabili ich do pułapki, wysyłając ich do technikum, przekonując ich, że francuskie wojsko ich tam obroni. 16 kwietnia 1994 roku około 65 tysięcy Tutsi uciekło do budynków technikum. Następnie odcięto od budynków wodę i elektryczność. Tutsi bronili się przez kilka dni przy pomocy kamieni, ale 21 kwietnia zostali zaatakowani. Francuscy żołnierze zniknęli, a szkołę zaatakowały bojówki Hutu zwane Interhamwe. W technikum zamordowano około 45 tysięcy ludzi, a niemal wszyscy ci, którym udało się uciec, zostali zamordowani następnego dnia, kiedy szukali schronienia w pobliskim kościele. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez przewodnika w Murambi, francuska armia sprowadziła do Murambi ciężki sprzęt, aby wykopać kilka dołów, gdzie pochowano tysiące zwłok. Następnie na tych masowych grobach zbudowano boisko do siatkówki, próbując ukryć to, do czego tutaj doszło".


Dziś, wewnątrz wielu klas technikum znajdują się szkielety i zmumifikowane ciała ofiar umieszczone na prostych stołach. Kierując się w stronę klas, poczułem przytłaczający zapach śmierci. Krewni Willy'ego zginęli w tym miejscu, więc postanowił, że nie pójdzie dalej. Spojrzałem na niego, a potem obaj zawróciliśmy i pomaszerowaliśmy w kierunku bramy. Postanowiliśmy wykorzystać ten dzień na poznawanie życia, a nie śmierci.

Murambi jest przepięknie położone. Znajduje się na szczycie wzgórza otocznego lasami, polami oraz pasmami kolejnych wzgórz. Spacerowaliśmy wąską ścieżką, kiedy podbiegły do nas miejscowe dzieci i powitały nas. Miałem ze sobą jabłko, więc dałem je dzieciom. Każde z nich ugryzło kawałek tego egzotycznego owocu, a my podawaliśmy jabłko kolejnym smakoszom. Później doszliśmy do pola, gdzie pracowały kobiety. Ich dzieci - dwóch nieśmiałych chłopców -podeszły do nas bardzo powoli. Kiedy tylko chłopcy zdali sobie sprawę, że nic im nie grozi, usiedli razem z nami na trawie. Tak też spędziliśmy piękne, słoneczne popołudnie.


Kiedy później wróciliśmy do Doroty i Paula, aby wracać do miasta, oboje byli poruszeni wizytą w Murambi i tym, co zobaczyli. Paul przyleciał do Rwandy, aby zmierzyć się z tematem śmierci przy pomocy aparatu. Jednak po wizycie w miejscu ludobójstwa postanowił skupić obiektyw na życiu, które kwitnie w Rwandzie, pomimo oczywistych tragedii, korupcji i niesprawiedliwości. W naszym kolejnym wpisie napiszemy więcej o ŻYCIU, a szczególnie o wspaniałych rzeczach, które miały ostatnio miejsce w ośrodku. Jednak z góry prosimy o wyrozumiałość, ponieważ wybieramy się na kolejną weekendową wycieczkę, więc nasz wpis może się nieco opóźnić.

No comments:

Post a Comment