29.7.12

Zakurzeni

W Rwandzie trwa teraz pora sucha. Jednak nasze życie obfituje w przeróżne zdarzenia, których w ostatnim tygodniu było tak wiele, że nie wiemy od czego zacząć. Najważniejsza wiadomość dotyczy pobytu czterech osób związanych z ośrodkiem w Londynie. Polecieli tam na pokaz filmu Breta "Yes, Man!' w centrum kulturalnym Southbank Centre. Te osoby to Faraz Ramji - właściciel naszego ośrodka, Rafiki Callixte - kierownik ośrodka, Willy Mutabazi - były rezydent ośrodka, który obecnie mieszka z mamą oraz Didier - obecny 10-letni rezydent naszego ośrodka. Na szczęście ich gospodarz w Londynie oraz niestrudzona fanka naszego ośrodka Kate Scanlan prowadzi blog opisujący ich przygody w Londynie, abyśmy wszyscy mogli zobaczyć, co tam porabiają.

Znaczenie pokazu filmu oraz wizyty chłopców w Londynie jest dla nas dość trudne do pojęcia. Wielkie podziękowania należą się Kate z Catalyst Rwanda za jej nieustającą pracę i wsparcie. To dzięki Kate film Breta został pokazany w jednym z największych centrów kulturalnych w Wielkiej Brytanii, a urywki filmu przedstawiono na żywo w weekendowym programie BBC World Service. Fragmenty filmu zostaną też pokazane przez kanał Africa Channel telewizji kablowej Sky. Bret jest też w kontakcie ze stacją telewizyjną, która jest zainteresowana nabyciem praw do pokazania całego filmu. Bret jest z natury nieśmiały i woli robić swoje i pracować nad swoimi projektami niż brać udział w publicznych pokazach. Bez udziału Kate, która zajęła się spotkaniami i promocją, pewnie nie byłoby takich rezultatów. Dziesięciolatek, który żył na ulicach Kigali poleciał do Londynu! Nasz przyjaciel Pervez, który jeszcze bardziej zawzięcie niż Bret unika sytuacji towarzyskich, usłyszał swój głos wraz z milionami innych na BBC!

Wszystko to jest bardzo ekscytujące - nie dlatego, że jest to swoiste ukoronowanie dotychczasowych wysiłków, ale ponieważ jest to dobry początek i odskocznia dla nowego filmu, nad którym obecnie pracujemy, oraz który ujawni wiele przykrych faktów dotyczących życia dzieci ulicy. Oto link do pierwszego filmu Breta, który otworzył drzwi do dalszej współpracy z wieloma organizacjami (możecie śmiało podawać go dalej!):


Przed wyjazdem Willy'ego do Londynu postanowiliśmy, że kobiety ze spółdzielni powinni wypełnić pustą walizkę swoimi kreacjami. Mieliśmy nadzieję, że Willy będzie mógł zaprezentować je naszemu potencjalnemu klientowi w Wielkiej Brytanii, który sprzedaje tego typu towary przez internet.

Próbki nie tylko się spodobały, ale rozeszły się niczym ciepłe bułeczki. Willy otrzymał pozwolenie, aby sprzedać je na terenie centrum kulturalnego Southbank, które to odstąpiło od swoich zasad i nie pobrało od Willy'ego żadnej prowizji (zdjęcie poniżej z blogu Kate). Willy zarobił ponad £200, co stanowi znaczny dochód dla kobiet ze spółdzielni. Mama Willy'ego nie posiadała się z radości, kiedy powiedzieliśmy Willy'emu o wyjeździe do Londynu. Kiedy Willy wróci do domu z pieniędzmi, nie wiemy co jego mama zrobi ze szczęścia! Chcieliśmy też skorzystać z okazji i poprosić przyjaciół i członków rodziny, a także nowożeńców, którzy spodziewają się od nas jakiegoś drobiazgu, aby zerknęli na nasz ostatni wpis, gdzie wkleiliśmy dodatkowe zdjęcia przedmiotów robionych przez kobiety ze spółdzielni. Dajcie nam znać, jeśli coś wpadnie Wam w oko (można kliknąć prawym przyciskiem myszki i skopiować link), ponieważ we wtorek 31 lipca składamy u Mamy Willy'ego zamówienie!

Skończył się semestr szkolny, więc chłopcy mają wolne. Większość z nich osiągnęła dobre wyniki. Wielką przyjemność i radość sprawił nam Sam, który jako dziecko spędził wiele lat na ulicach Kigali. Oto chłopiec, który jako dziecko stracił ojca, oraz który żył na ulicach poniżany przez społeczeństwo i postrzegany jako pasożyt. Udało mu się jednak znaleźć sposób na wiarę w swoje siły i zacząć nowe życie w ośrodku. W tym semestrze był najlepszym uczniem w klasie. Warto wiedzieć, że nasz ośrodek wysyła chłopców do dobrej szkoły, gdzie uczą się oni obok dzieci, które mają nad nimi przewagą w formie stabilnych rodzin. Brawo, Sam! Sam zaimprowizował teżdo kamery piosenkę pt.: "Hi, Hi, Hi, Good morning!", którą możecie obejrzeć na końcu wpisu.

Ponieważ chłopcy mają czas wolny od szkoły, ogólna atmosfera jest bardzo pozytywna. Dni wypełnione są grą w piłkę i relaksem przy stole bilardowym (nieco zmaltretowanym i wspartym na cegłach, ale może być). Mieli oni też ucztę rybną, kiedy wyłowili część ryb ze stawu na terenie ośrodka. Uśmiechy chłopców i ich dobre nastroje sprawiają, że zapominamy o tym, co zdarzyło się w tym miejscu niemal 20 lat temu.

Ponieważ trwa pora sucha, krajobraz uległ transformacji. Zielone i soczyste tereny sprzed kilku tygodni są teraz pokryte rdzawo-pomarańczowym kurzem. Chmury tego kurzu, niczym mgła, wiszą w powietrzu cały dzień. Kiedy wieczorem wracamy do domu, zazwyczaj kaszlemy w wyniku wdychania kurzu przez cały dzień. Wiele osób cierpi z tego powodu na dokuczliwe objawy przeziębienia tj. katar, zatoki, kaszel.

Nie wiemy, czy to prawda, ale wyjaśnienia problemu związanego z kurzem przedstawionego nam przez jednego z członków personelu nie sposób zapomnieć. Powiedział nam on, że ludzie zawsze chorują o tej porze roku przez kurz, ponieważ pełno w nim śmierci. Przypomniało nam to, że w tym niewielkim kraju niemal milion osób zostało brutalnie zamordowanych w przeciągu stu dni. Ciała zamordowanych są nadal znajdowane. Kilka lat temu znaleziono zwłoki na terenie ośrodka. Pamiętając te tragiczne wydarzenia, Bret zmontował krótki filmik łączący piosenkę naszego przyjaciela z zespołu Beyondo, której słowa opisują ulotność i drogocenność naszego życia, oraz nagranie filmowe chłopców z ośrodka, którzy zachłannie cieszą się każdym dniem, jak gdyby był on ich ostatnim.


1 comment:

  1. Moi Drodzy, z uwagą przyglądam się Waszemu blogowi, wcześniej nie miałem "weny" ani impulsu, aby cokolwiek z widzianych zdarzeń i Waszych dokonań komentować..jednak ostatni wpis "zakurzeni" wywołał we mnie ogromne wzruszenie.. ktoś kiedyś powiedział: "kto ratuje choćby jedno istnienie, cały świat ratuje" - o ile dobrze ta frazę zapamiętałem..myślę, że większość z nas, tych Wam kibicujących, a przynajmniej ja, chciałbym złożyć Wam wyrazy szacunku i podziwu za kawałek swojego życia, który sądzę że był dla Was ciekawą przygodą a jednocześnie niesamowitym wkładem w czynienie tego świata choć trochę lepszym niż jest obecnie, gdyż tak wielu z nas nie poświęca nawet sekundy nad zastanowieniem się nad tym, co jest poza jego otoczeniem, interesem, przyjemnością,koniecznościa..wyrazy szczerego szacunku i podziwu...Sz.T.Koszalin

    ReplyDelete